piątek, 9 sierpnia 2013

Żygam

Ponieważ i tak nikt nie czyta bloga mogę sobie pozwolić na bycie dosadną;)
Po pierwszym docisku miałam być na płynnej diecie przez 5 dni.Żaden problem dla mnie!Tym bardziej że w tym czasie schudłam kilka kg i na zawsze pożegnałam się z magicznym,trzecim stopniem otyłości,zwanej "olbrzymią".
Po przejściu na bardziej stałe pokarmy waga niestety stanęła w miejscu.
Jadłam-Ci co mnie znają ,to wiedzą jak zwykle fajnie,zdrowo i nie dużo.Moim największym grzechem był chyba jakiś batonik czekoladowy czy coś...nie pamiętam,W każdym bądż razie nie fisiowałam,chodziłam grzecznie na basen.Wybrałam się również na fitness do "Klubu kwadransowych Grubasów"w Białymstoku.Na zwykły fitness pójdę za jakieś 40 kg,teraz jeszcze nie;)
Siłownia i warunki-taka sobie...pani z którą rozmawiałam zapewniała mnie,że tam chudych nie ma,więc ucieszyłam się że obskoczę też siłownię(moje skryte marzenie) ale niestety ,sami pakujący dwudziestolatkowie,więc zrezygnowałam.
Na fitnessie byłam jedną z większych(więc gdzie ten klub kwadransowych grubasów się pytam).Sala malutka,bez okien,duszno jak cholera ...panienka narzuciła takie tempo,że po pięciu minutach miałam dość,ale po chwili przyzwyczaiłam się i kurczę,dawałam radę!Ja,jedna z większych radziłam sobie całkiem nieźle;)Wszystko dzięki aqua fitnessowi 3 razy w tygodniu;)
Do szewskiej pasji doprowadził mnie jednak fakt,że kompletnie nie widziałam co prowadząca robi.W pewnym momencie w grupie zapanował chaos,laski zaczęły się gubić w krokach,stały skołowane a instruktorka wpatrzona w swoje odbicie w lustrze,niczym nie wzruszona fikała dalej.
Nieudolnie reszta grupy starała się nadążyć z krokami,ale nie wyszło to najlepiej.Na pani prowadzącej nie robiło to żadnego wrażenia.
Dodam,że to ja w ostatnim rzędzie byłam na podwyższeniu a ona stopień niżej,przede mną kilka rzędów dziewczyn...no mogłam się jedynie domyślać co się dzieje z przodu.
Szkoda,że to jedyny taki fitness w Białymstoku,będę może raz w tygodniu chodzić ale nie częściej,bo nie mam na to nerwów.
Chętnie poszłabym na jogę czy tai chi,ale już sam basen z dojazdami kosztuje mnie ok 200zł miesięcznie,więc dodatkowych 140 już w portfelu nie znajdę.
Na początku sierpnia miałam przyjemność spotkać się z Dziewczynami i Grzesiem z forum-rany,jaka zmiana!
Jola,z którą utrzymuję stały kontakt od czasu pierwszego spotkania schudła ponad 40 kg-nie poznałabym Jej na ulicy-wygląda obłędnie!Reszta Dziewczyn również,nie mogłam uwierzyć jak bardzo wszyscy zeszczupleli przez te ostatnie kilka miesięcy.
W ostatnią sobotę miałam drugi docisk.Ponieważ w lipcu schudłam tylko 6 kg bałam się reprymendy od lekarza,ale powiedział,że wszystko jest idealnie-mój spadek wagi bardzo go cieszy.Schudłam tak bardzo,że nie mógł już znaleźć portu.
Mam za sobą dwie chyba zmiany garderoby -spodnie w które ledwo się mieściłam przed operacją już są na mnie za luźne-nie spadają jeszcze,ale już nie bardzo w nich wyglądam.Kilka bluzek,moje znienawidzone tuniki poszły do worka!Nawet ta,którą kupowałam już po operacji wisi na mnie najpiękniej jak potrafi.
Wchodzę w obcisłą bluzkę czarną,którą dostałam od Męża,ale jeszcze nie jest idealna-wierzę że niedługo będzie.
Kocham przymierzać stare ciuchy w które nareszcie się mieszczę i chować do szafy te stare,za duże.
Potem kolejne 5 dni na płynach ale zleciał tylko kilogram;(Sierpień może być ciężki,wyjeżdżam na tydzień na obóz i znowu czekają mnie obiadki w stołówce ;/Jem bardzo niewiel,a zdarza mi się wymiotować.Teraz dopiero czuję opaskę i muszę bardzo,bardzo uważać.A mam straszną chcicę na pizzę;/
Dam radę-ważne,że tylko 4,.7 kg brakuje mi do 99.9 ,a nie 27!


3 komentarze:

  1. Szkoda, że przestałaś pisać. Bardzo jestem ciekawa jak Ci dalej idzie utrata kilogramów i w ogóle jak się żyje z opaską. W sieci nie ma na ten temat zbyt wiele, tym bardziej namawiam WRÓĆ I PISZ :) Ja jestem świeżo po zabiegu, dokładnie 5 dni. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy. Marlena

    OdpowiedzUsuń
  2. Kajka pisz ! jak ci idzie jak sie czujesz? ja sie zastanawiam nad zrobieniem opaski i twoj blog baaaardzo mnie nastawia pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też żałuję, że nie piszesz. Znalazłem dzisiaj Twojego bloga - jest zdecydowanie najciekawiej i najlepiej pisany ze wszystkich o tej tematyce.
    Zapewne schudło się i zapomniało jak to jest na początku tej drogi:-) Oj przydałoby mi się takie wsparcie w postaci Twoich postów i ciągłości tej historii.
    Za mniej więcej miesiąc mi zakładają. Uff!
    Robert

    OdpowiedzUsuń