...już na szczęście są zdjęte.
W dalszym ciągu nie mogę się nadziwić durnocie polskich urzędów i przychodni.
Najpierw wizyta u rodzinnego po skierowanie na zdjęcie szwów i dopiero potem wizyta w poradni chirurgicznej.
Czy nie mogłabym po prostu iść do chirurga,pokazać wypis,szwy i poprosić o ich zdjęcie?
Pani doktor która oglądała mój brzuch po wygojeniu była dość specyficzna(wychodząc po poprzednim swoim pacjencie z uśmiechem od ucha do ucha krzyknęła przez długość poczekalni:ale się naoglądałam u Kowalskiego jaja!Ha! Mówię wam!"
Zastanawiałam się w jaki sposób będzie komentować mnie .
Tak czy inaczej nie chciała uwierzyć jak powiedziałam,że schudłam prawie 8kg (dziś ważę dokładnie 7.8kg mniej)/krzyknęła ze zdziwienia-naprawdę,dość specyficzna osoba.
Chyba już nie chcę się u niej więcej pojawić.
Co do nie/jedzenia.
Przedwczoraj zrobiłam najlepszy na świecie,najpyszniejszy barszcz czerwony na kostce wegetariańskiej,a wczoraj zagęściłam go jogurtem i dodałam trochę ziemniaków na życzenie Męża.
Coś pysznego,naprawdę,dobrze,że znalazłam na niego przepis:
Zjadłam kilka łyżek i poczułam się pełna-dodam,że ziemniaki zagęszczały mi zupę ,nie jadłam ich osobno czy coś.Czuję że żołądek mi pulsuje więc resztę odłożę na potem.
Dodatkowo piję jak smok-dziś na tapecie woda z miętą i cytryną-trochę burczy po niej w brzuchu ale da się wytrzymać.
Rzerzuszka już rośnie na sobotnie papkowe śniadanko ,olej lniany kupię jutro.
Jest git;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz